"Miasto 44", czyli moich odczuć ciąg dalszy
Witajcie dzisiaj, w dniu święta
Niepodległości (i mojego)!
Postanowiłam
że pociągnę temat Powstania Warszawskiego, tudzież ogólnie II wojny światowej.
Ostatnio w kinach
polskich można było obejrzeć film „Miasto 44”. Szczerze mówiąc-a może raczej
pisząc- Kiedy pierwszy raz zobaczyłam zwiastun filmu, pomyślałam sobie że nie
może to być nic nadzwyczajnego. Oooo jak bardzo się pomyliłaś Kasiu!
Otóż na filmie byłam w
kinie aż dwa razy, najpierw ze znajomymi, potem z rodziną. Nie wiem czy wiecie,
że reżyserem „Miasta 44” jest Jan Komasa. Tak, ten sam wyreżyserował „Salę
samobójców” . Tak samo genialne filmy, działają na psychikę. A za drugim razem
wywarł na mnie większe wrażenie niż za pierwszym, może dlatego że zwracałam
uwagę na więcej szczegółów?
Oczywiście nie będę
opowiadać całego filmu od początku do końca. Tylko środek. Nie,
żartuję :) A nuż ktoś z Was jeszcze nie oglądał? Tak czy siak, muszę
podkreślić , że w filmie zostały ukazane niektóre sytuacje podczas Powstania,
które miały ogromny wpływ na bieg zdarzeń. A o których niestety ludzie, którzy
nie interesują się tym tematem, nie wiedzą. Przykład? Dobrze.
Czy wiedzieliście, że
miało znaczenie to, czy opaski powstańców były założone na prawym czy lewym
ramieniu? A tak, miało. Na samym początku Powstania, opaski zakładano na lewe
ramię. Dopiero po 11 sierpnia został wydany rozkaz, aby zmienić opaskę z lewego
na prawe ramię. „Ale po kiego grzyba?”-myślisz sobie. Otóż z czasem Niemcy
zaczęli podszywać się pod powstańców. Oto, dlaczego.
Ale jest jeszcze jedna
sprawa. Sprawa „czołgu-pułapki”. 13 sierpnia Niemiecki czołg podjechał pod samą
barykadę przy ulicy Jana Kilińskiego z zamiarem (prawdopodobnie) zburzenia jej.
AK-owcom udało się przejąć pojazd. Początkowo podejrzewano jednak, że jest to
zasadzka, ponieważ czołg był wyposażony jedynie w radio. Oczywiście
kilkakrotnie był badany, czy aby na pewno nie jest pułapką. Nic na to nie
wskazywało. Grupa powstańców uruchomiła pojazd i przejechali nim ulicami
Starówki wraz z okrzykami radości. Ludność cywilna zbiegła się , aby podziwiać
zdobycz. Czy już może domyślacie się co się stało? Czołg wybuchł. Wybuchł,
razem z setkami ludzi. Wyobrażacie sobie taką masakrę? Wybuch był tak
potężny, że z nieba -dosłownie- spadał deszcz krwi ludzkiej i kawałków ciał
ludzkich. Właśnie to chyba zrobiło na mnie niesamowite wrażenie w filmie.
„Prawdziwa apokalipsa”- tak wtedy pomyślałam. Obejrzałam też całkiem niedawno wywiad
z jednym z żyjących powstańców, który po wyświetleniu „Miasta 44” na stadionie
w Warszawie powiedział: „Tak właśnie było(…)”.
Ludzie, którzy wciąż
zagłębiają się w tę sprawę, mówią, że określenie „czołg-pułapka” jest mylne.
Bardzo prawdopodobne jest, że ładunek wybuchowy w pojeździe został uruchomiony
dopiero przez nieuwagę prowadzącego czołg. Jest to możliwe, jednak chyba nigdy
nie będziemy mieli pewności jak było na prawdę.
A Wy jak myślicie, czy
rzeczywiście był to "czołg-pułapka", czy niekoniecznie?
Katka
*zdjęcia ze strony: http://miasto44.pl/
Czołg-pułapka, hmmm... To byłaby bardzo droga pułapka, ale możliwe, że Szkopy miały tyle metalowych puszek, że jedną poświęcili. Tylko ten deszcz krwi i organów ciutkę przesadzony, ale w filmie robił wrażenie. Podobnie jak całowanie się wśród kul zmieniających trajektorię... ;D Ale film polecam również i ja. Pisałem kiedyś o nim recenzyjkę, to rzucę link:
OdpowiedzUsuńO 'Miast 44' na Kultura & Fetysze blog (klik!)