Nie przeżywaj żałoby na cmentarzu
Tydzień temu w piątek pochowałam swojego dziadka (od strony mamy).
Dzień przed, dzień pogrzebu oraz dzień po...to były dni jak wyjęte z życia. Tyle rzeczy na głowie w tej sprawie...no nic jak tylko wycięte kartki kalendarza!
Pierwszy raz na pogrzebie byłam u taty koleżanki z klasy w liceum. Bardzo chciałam iść nie tylko ze względu, że była to bardzo dobra koleżanka, ale i dlatego, że nigdy jeszcze nie byłam na pogrzebie. Człowiek jest ciekawy. Taką ma naturę.
Rodzice mówili mi: "to piękne, że jeszcze nie musiałaś być na żadnym pogrzebie, przyjdzie taki czas, kiedy w końcu pójść będziesz musiała".
Ale ja byłam ciekawa.
Oczywiście pogrzeb kogoś zupełnie obcego człowiek przeżywa absolutnie inaczej jak własnej rodziny.
To całkowicie, zupełnie, absolutnie co innego.
Półtora roku temu przeżyłam śmierć babci (od strony taty). Wydawałoby się, że już wiem o co w tym wszystkim chodzi, jak to się rozgrywa. Niby to samo, ale...co innego.
Szczecin, Wały Chrobrego
Dziadek miał dużą rodzinę a razem z babcią to już w ogóle, rozsianą praktycznie po całej Polsce. Mnóstwo było osób przyjezdnych, a szczególnie takich, których trzeba było gdzieś przenocować.
A kiedy wszyscy zebrali się u nas, bo mamy największy dom....przecież w pewnym momencie w jednym pokoju były 24 osoby!
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Stałam w jednym miejscu jak kołek.
Dziadek był bardzo cenionym nauczycielem i dyrektorem szkoły. Kiedy jego buty skrzypiały, nikt w klasie nie śmiał podnieść głowy, Miał respekt. Lubił swoją młodzież, kochał to co robił.
Kiedy ktoś coś przewinął, mówił: "Stój i się wstydź". Uczniowie stali i się wstydzili.
Na pogrzeb przyszła obecna dyrektorka, która cytowała niektóre słowa dziadka. Byli też uczniowie ze sztandarem. I wyglądali na takich, którzy wiedzieli doskonale po co przyszli.
W tym tygodniu byliśmy na mszy za dziadka. Na kazaniu ksiądz powiedział jedną (w zasadzie nie jedną) bardzo ważną rzecz:
"Nie przeżywaj żałoby na cmentarzu"
Jest ciężko, ale trzeba wrócić do rzeczywistości. Myślę, że te słowa były kierowane szczególnie do babci, wdowy po dziadku. Chodzi codziennie na grób, ale szczerze to się nie dziwię. Też bym to robiła. To minie.
Przynajmniej powiedziała: "Mówcie co chcecie, ale ja nie będę się ubierać na czarno poza pogrzebem!"
Szczecin, Zamek Królewski
Myślę, że to, że dziadek od dawna był w szpitalu, babcia zdążyła się przyzwyczaić do pustego mieszkania. Nie było szoku, przynajmniej pod tym względem.
Trzeba żyć dalej, to życie samo się toczy i samo rozdaje karty. Teraz babcia (od taty) i dziadek (od mamy) na pewno zawzięcie politykują, jak to mieli w zwyczaju za życia.
Na pewno.
Oba pogrzeby przeżywałam inaczej. Śmierć babci jest powodem założenia bloga. Do tego, przez pół roku starałam się opisać w pamiętniku pogrzeb, ale w połowie się poddałam. Do dzisiaj nie jestem w stanie tego dokończyć.
Nie mogę.
Z dziadkiem jest zupełnie inaczej. Wszystko jest już na swoim miejscu w pamiętniku, chociaż były kłopoty z napisaniem tych kilku słów, co się stało.
Mogłabym jeszcze pisać i pisać, ale to nie o to chodzi. Poza tym, już pewnie zanudziliście się na śmierć do reszty.
Każdy kiedyś niestety musi doświadczyć tego w życiu. Ja jestem szczęśliwą osobą, bo jeszcze 2 lata temu miałam obu dziadków i obie babcie. Mam kochającą rodzinę, która bardzo często się spotyka.
Dziękuję Panu Bogu za to.
Kasia
I to jest piękne, doceniasz to co masz, zamiast płakać za tym co straciłaś i nie da się nic z tym zrobić..
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis, wzruszający nawet.. :)
mybeautifuleveryday.blogspot.com
Bardzo fajnie to napisałaś. To co było, nie wróci.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, może wspólna obserwacja? :)
veronicalucy.blogspot.com
Jeszcze raz Ci napiszę- bardzo przykro mi z powodu śmierci dziadka. Kurczę, nie wiedziałam że miałaś dziadka dyrektora szkoły. Pewno musztrę miałaś ;p Mi dziadek zmarł 7 lat temu- tata mojej mamy. Wtedy też były sztandary- tyle że strażackie. Dziadek był X lat komendantem Straży Pożarnej.
OdpowiedzUsuńWiem że dziadek nie chciał, żebyśmy się nie wiadomo jak smucili. Umarł po swoich imieninach, jak dziś pamiętam jak powiedział że chciałby jeszcze przed śmiercią zobaczyć wszystkie swoje dzieci i wnuki. Chyba sam przeczuwał że niewiele mu zostało, choć każdy miał nadzieję że wyzdrowieje. Niestety tak się nie stało, rak to okropna rzecz.
Nieee, musztry nie mieliśmy, dziadek był spokojnym człowiekiem :) To piękne że ktoś z pracy pomyśli o swoim pracowniku.
UsuńO rany, to prawda. Przeklęty rak nie ma litości
To dobrze że nie mieliście ;p Dokładnie! To jest piękne, że pomimo wszystko pamiętają, przyjdą.
UsuńP.S. Kiedy to mam w sierpniu przyjechać? :p Wolne wezmę i będę Cię denerwować ;p
12-13 sierpnia zapraszam, będzie Wietnam, Szwecja i Szwajcaria! :D
UsuńDwa lata temu, 2 czerwca zmarł mój dziadek, w sierpniu dołączyła do niego babcia. Oba te wydarzenia były dla mnie trudne, te dwa pogrzeby... Bardziej chyba dotknęła mnie śmierć babci, bo lekarze mówili, że dziadek nie powinien dożyć końca lutego, a on żył jeszcze kilka miesięcy i uporządkował swoje sprawy. A babcia? Babcia od chwili, gdy dziadek zmarł, chciała do niego dołączyć i stało się. Nie zapomnę tej chwili, gdy zeszłam na dół 5 minut przed jej śmiercią i widziałam jej uśmiech. Ona wiedziała, że za chwilę spotka dziadka, że znów będą razem, że znów będą szczęśliwi i taką babcię chcę zapamiętać. Takich dziadków pamiętam. :)
OdpowiedzUsuńhttp://tittadiary.blogspot.com/
U mnie w rodzinie było podobnie, ciotka mojej mamy była chora i w końcu zmarła. Jej mąż nigdy jakoś specjalnie nie okazywał swojej miłości, a miesiąc potem tak porostu umarł. Z tęsknoty
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJa pierwszy pogrzeb miałam prababci miałam z 10 lat, później chodziłam na pogrzeby sąsiadów czy innych osób, które bardzo dobrze znałam, w 2 gim miałam pogrzeb swojej siostry ciotecznej to było okropne przeżycie, a w pod koniec sierpnia 2015 roku pogrzeb mojego taty, na początku było slabo, potem się juz pogodziłam, taka jest kolej rzeczy :/
OdpowiedzUsuńblog-kilk
Babcia ma rację z nienoszeniem czarnych brań na znak żałoby. Żałobę nosi się w sercu. Ja już niestety byłam na wielu pogrzebach. Ostatnio pół roku temu na pogrzebie babci. Rok temu na pogrzebie przyjaciółki, jeszcze wcześniej drugiej babci i dziadka. Każdą śmierć przeżywam inaczej, ale jednak ból po stracie bliskiej osoby jest prawie zawsze taki sam.
OdpowiedzUsuńwww.bolibrzusie.blogspot.com
Ja byłam tylko raz na pogrzebie, mojej prababci. Nie czułam się w sumie smutno, tylko tak..dziwnie?
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie! http://bleedingoutforyou.blogspot.com/
to bardzo przykre współczuję ale z czasem będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńhttps://zyciepiszehistoriee.blogspot.com
Pozdrawiam Zuzia :)