Dlaczego nie wolno rozciągać się bez rozgrzewki? Przecież rozgrzeję się w trakcie!
Dlaczego nie wolno rozciągać się bez rozgrzewki? Przecież rozgrzeję się w trakcie!
Nie! Nic bardziej mylnego.
Niestety czasem zdarzało mi sie rozciągać mięśnie "na sucho" bez ich uprzedniego rozgrzania. A bo mi się nie chciało bez sensu skakać, a bo myślałam sobie "a co to zmieni"...jeśli i tobie zdarzyło się myśleć podobnie, mam nadzieję ż dzisiaj zmienię twoje zdanie.
Ja na szczęście nie nabawiłam się żadnej kontuzji (owszem, ale od czegoś innego, historia na oddzielny post), co można nazwać chyba jedynie jakimś cudem. Ale to nie znaczy, że każdemu ujdzie to na sucho.
Dlaczego więc jest to takważne, żeby najpierw się rozgrzać przed rozciąganiem?
Można powiedzieć że podobnie zachowują się nasze mięśnie.
Jeśli mięśnie są rozgrzane, szybciej je rozciągniemy. Ale jeżeli weźmiemy się za ich rozciąganie bez rozgrzewki, będą one przeciążone i po prostu nie przygotowane do takiego wysiłku.
Wtedy bardzo łatwo o uraz, taki jak naciągnięcia lub, co gorsza, rozerwania mięśnia czy ścięgna. Nie życzę tego nikomu i sama mam nadzieję że ominą mnie w życiu takie "atrakcje".
Myślę że mam też dobre porównanie:
Jeśli weźmiesz makaron suchy, nieugotowany oraz taki prosto z wrzącej wody i spróbujesz przełamać na pół jedno i drugie...który z nich złamie się pierwszy i bez problemu? No właśnie, złamie się suchy makaron, bez przygotowania. Działa na wybraźnię?
A zatem, na koniec, jeżeli ktoś z grona Twoich znajomych nadal nie jest przekonany czy "ta rozgrzewka na serio jest tak ważna? Zrobie dwa wymachy i wystarczy", przytocz mu porównanie z makaronem.
Aby się wstępnie rozgrzać nie potrzeba wiele. Wystarczy kilka podskoków, przysiadów, pajacyków, czy jakiekolwiek inne ćwiczenia.
Jeśli rozciąganie ma być efektywne, warto dodać też, aby w pomieszczeniu było ciepło. Również ubranie nie musi być skąpe tylko dltego że przecież będzie nam gorąco, ja na przykład często ćwiczę na początku w zwykłym swetrze lub bluzie. To pozwala zatrzymać wytworzone ciepło i mięśnie szybciej się rozgrzewają.
Kasia
Nie! Nic bardziej mylnego.
Niestety czasem zdarzało mi sie rozciągać mięśnie "na sucho" bez ich uprzedniego rozgrzania. A bo mi się nie chciało bez sensu skakać, a bo myślałam sobie "a co to zmieni"...jeśli i tobie zdarzyło się myśleć podobnie, mam nadzieję ż dzisiaj zmienię twoje zdanie.
Ja na szczęście nie nabawiłam się żadnej kontuzji (owszem, ale od czegoś innego, historia na oddzielny post), co można nazwać chyba jedynie jakimś cudem. Ale to nie znaczy, że każdemu ujdzie to na sucho.
Dlaczego więc jest to takważne, żeby najpierw się rozgrzać przed rozciąganiem?
Można powiedzieć że podobnie zachowują się nasze mięśnie.
Jeśli mięśnie są rozgrzane, szybciej je rozciągniemy. Ale jeżeli weźmiemy się za ich rozciąganie bez rozgrzewki, będą one przeciążone i po prostu nie przygotowane do takiego wysiłku.
Wtedy bardzo łatwo o uraz, taki jak naciągnięcia lub, co gorsza, rozerwania mięśnia czy ścięgna. Nie życzę tego nikomu i sama mam nadzieję że ominą mnie w życiu takie "atrakcje".
Myślę że mam też dobre porównanie:
Jeśli weźmiesz makaron suchy, nieugotowany oraz taki prosto z wrzącej wody i spróbujesz przełamać na pół jedno i drugie...który z nich złamie się pierwszy i bez problemu? No właśnie, złamie się suchy makaron, bez przygotowania. Działa na wybraźnię?
A zatem, na koniec, jeżeli ktoś z grona Twoich znajomych nadal nie jest przekonany czy "ta rozgrzewka na serio jest tak ważna? Zrobie dwa wymachy i wystarczy", przytocz mu porównanie z makaronem.
Aby się wstępnie rozgrzać nie potrzeba wiele. Wystarczy kilka podskoków, przysiadów, pajacyków, czy jakiekolwiek inne ćwiczenia.
Jeśli rozciąganie ma być efektywne, warto dodać też, aby w pomieszczeniu było ciepło. Również ubranie nie musi być skąpe tylko dltego że przecież będzie nam gorąco, ja na przykład często ćwiczę na początku w zwykłym swetrze lub bluzie. To pozwala zatrzymać wytworzone ciepło i mięśnie szybciej się rozgrzewają.
Kasia
Zawsze chciałam nauczyć się robić szpagat, ale przy rozciąganiu trafia mnie jasna cholera. Jestem znana z tego, że moja cierpliwość jest zerowa. Nie lubię czekać na efekty, ja chce je mieć od razu. Z powodu tej nadgorliwość zrobiłam sobie ogromną kontuzję i teraz mam duży problem nawet z najdrobniejszymi ćwiczeniami. Masz zupełną rację, najpierw trzeba nauczyć się raczkować, żeby móc zacząć chodzić. Rzucanie się na głęboką wodę nic nie da i warto o tym pamiętać. Ja mam nauczkę na bardzo długi czas :)
OdpowiedzUsuńWiktoria z Książki według Wiktorii
Ja również chciałabym mieć coś już teraz, zaraz (kto nie chce :D) i często sie zniechęcam ale straram się wmówić sobie że za tydzień będę żałować że dzisiaj zrezygnowałam a za miesiąc to juz mogłabym być na takim etapie o którym marzyłam.
UsuńZawsze mnie śmieszy powiedzenie że najpierw się raczkuje żeby zacząć chodzić, bo jestem dziwnym człowiekiem i zamiast chodzić to już biegałam. Trochę na gumowych nogach, ale jednak XD